Sokólski akcent w Ermitażu

Sokólski akcent w Ermitażu


    Rok Moniuszkowski powoli się kończy, a ustanowił go Sejm RP z okazji 200. rocznicy urodzin kompozytora. Dziesiątki koncertów i wydarzeń artystycznych w całej Polsce, ale także poza jej granicami, miały wspomóc przywracanie sylwetki twórcy polskiej opery narodowej do szerszej świadomości.
 
    Konsulat Generalny RP w Sankt Petersburgu także włączył się w obchody roku Moniuszki. W Teatrze Ermitażu 23 października po raz pierwszy w Rosji (prapremiera) zabrzmiała kantata pt. „Widma”. Orkiestrą i chórem Petersburskiego Konserwatorium im. N. Rimskiego-Korsakowa dyrygował Aleksiej Wasiljew. W partiach solowych wystąpili soliści Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie - Bogumiła Dziel-Wawrowska, Czesław Gałka, Robert Dymowski. Z dumą piszemy, że wśród solistów znalazł się także, ze swoim głębokim barytonem, nasz krajan – Zbigniew Dębko, zawodowo związany z Wydziałem Promocji w Starostwie Powiatowym w Sokółce, gdzie piastuje funkcję dyrektora.
 
    „Widma, czyli sceny liryczne na głosy solo, chór mieszany i orkiestrę” są muzyczną interpretacją utworu dramatycznego Adama Mickiewicza „Dziady część II”, powstały w połowie XIX w. Moniuszko wykorzystał w nim niemal połowę oryginalnego tekstu wieszcza, tworząc z niego partie na śpiew i recytację.

 
 
 
Panie Zbigniewie, ma Pan osobisty i artystyczny wkład w obchody Roku Moniuszkowskiego...

 
    To prawda, muszę przyznać, że był to bardzo pracowity rok. Na początku przygotowaliśmy tu w Sokółce kantatę pt. „Milda” z muzykami i chórem Opery i Filharmonii Podlaskiej, jak też z solistami Warszawskiej Opery Kameralnej i Teatru Wielkiego Opery Narodowej z Warszawy. Kolejne, piękne wydarzenie to prapremiera rosyjska kantaty ,,Widma” Moniuszki, która została wystawiona w Sankt Petersburgu, w Ermitażu - teatrze carskim.
 
Proszę przyjąć wielkie gratulacje z naszej strony. Proszę powiedzieć, jaką drogę Pan przeszedł żeby zaśpiewać partie solowe w Ermitażu?
 
    Pokonałem bardzo długą drogę, wiem z autopsji, że nie wszystkim zainteresowanym się to przydarza. Żeby tam wystąpić, trzeba być dobrym muzykiem, dobrym śpiewakiem, prezentować pewien poziom, trzeba mieć także odrobinę szczęścia - żeby zostać zauważonym i być zaproszonym do wystąpienia na najbardziej prestiżowej scenie Sankt Petersburga.
 
W jaką postać wcielił się Pan w „Widmach”?
 
    Kreowałem postać Guślarza. To główna postać tej kantaty. Guślarz przewodzi całemu misterium przywoływania potępionych duchów. Pyta dusze, czego im potrzeba do zbawienia - czy modlitwy, czy przebaczenia. Rozmawia z nimi, nakierowuje je, co mogą zrobić aby dostąpić zbawienia. To bardzo ważna rola, Guślarz wchodzi na scenę pierwszy i cały czas jest na niej pozostaje - ostatni schodzi.
 
A jak się śpiewało Moniuszkę?
 
    Moniuszko świetnie pisał, ale czasami mam wrażenie, że chyba nie 'przenucił' tego, co skomponował i to wyśpiewać momentami jest naprawdę ciężko… Choćby mój Guślarz, jest tak trudny i męczący, że po dniu prób i koncercie, czułem się nieludzko zmęczony, to kosztowało mnie ogromnie dużo sił, energii i wymagało maksymalnego skupienia.
 
Czy to był Pana pierwszy występ na scenie tego Teatru?
 
    Nie, przed wielu laty, jeszcze jako solista Warszawskiej Opery Kameralnej, miałem przyjemność i zaszczyt śpiewania na tej scenie. Wraz z zespołem Opery wystawiliśmy „Euridice” J. Perriego. Jako ciekawostkę, dodam, że jest ona uznawana za najstarszą operę. Przyznam szczerze, że nie pamiętałem, jak ta scena wyglądała.Teraz już wiem, że jest to wspaniały, duży teatr, z pełnym zapleczem - Car mógł sobie na taki pozwolić!
 
Jakie emocje towarzyszyły Panu podczas występu?
 
    Była to chwila historyczna, prapremiera, bo nigdy wcześniej jw Rosji ,,Widma” nie były wystawiane, więc i emocje były ogromne. Zapisaliśmy się na kartach historii. Kiedyś ktoś sięgnie do encyklopedii, chcąc znaleźć informację o prapremierze ,,Widm” Moniuszki - to przeczyta nasze nazwiska, solistów z Polski.
    
Jak z Pana perspektywy wyglądała prapremiera?
 
    Muszę przyznać, że wydarzenie muzyczne było na najwyższym poziomie artystycznym. Orkiestra i chór Konserwatorium  Petersburskiego pod batutą Aleksieja Wasiljewa już od pierwszych dźwięków swym kunsztem i maestrią wydobyli całe piękno i głębię tego dzieła. Wspaniale się spisali!
 
Jaki był odbiór publiczności?
 
    Publiczność stanowili głównie Rosjanie i społeczność polonijna. W Rosji nie znano kompletnie tego dzieła, ale muszę przyznać, że kantata spotkała się z bardzo gorącym przyjęciem. Szalenie się to podobało. Była to inscenizacja półkoncertowa, półsceniczna, gdyż nie było czasu na przygotowanie pełnej wersji scenicznej. Widownia przyjęła to z bardzo dużym zainteresowaniem. Dostaliśmy bardzo długie owacje na stojąco, nie chciano nas wypuścić ze sceny. Naprawdę publiczność była oczarowana. Zresztą, w późniejszych rozmowach, chórzyści i muzycy z orkiestry wyrażali swój zachwyt nad dziełem i radość z uczestnictwa w jego realizacji. Cieszyli się, że mogli poznać muzykę Moniuszki. Wiedzieli, że istnieje taki kompozytor, natomiast nie znali jego dzieł. Pytali mnie, czego dotyczy treść dzieła, bo trochę je rozumieli, jednak bariera językowa była zbyt duża. Po tym, jak im wytłumaczyłem - mówili, że zupełnie inaczej odbierają tę muzykę.
 
Proszę powiedzieć, jakie ma Pan śpiewacze plany?
 
    Jestem bardzo przesądny jeśli chodzi o plany, zresztą jak każdy śpiewak, jak każdy artysta. Mam kilka różnych propozycji, aczkolwiek dopóki nie są one dopięte i sprecyzowane - nie będę o nich mówił. (uśmiech)

pytała. A. Tumiel
 źródło: Konsulat Generalny RP, w Sankt Petersburgu
fot. E. Martynowicz,, fot. archiw. pryw.

 
 

Zdjęcia


Tagi:aneta tumielzbigniew dębkowidmateatr Ermitażu

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.