Pamięć zaklęta w deskach

Pamięć zaklęta w deskach

Arkadiusz Andrejkow po raz kolejny wyruszył poza swoje okolice i stworzył kilka prac w Sitawce i Janowie. Dziś ostatni dzień jego pobytu na naszym terenie. Artysta poza street artem zajmuje się także malarstwem, na swoim koncie ma kilkanaście wystaw indywidualnych, m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Zamościu, czy Rzeszowie, a także ponad dwadzieścia prezentacji zbiorowych. Skończył studia na kierunku Edukacja Plastyczna w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Sanoku i na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Dyplom artystyczny zrobił w pracowni malarstwa prof. Marka Pokrywki w roku 2010. Jego bardzo bogaty dorobek twórczy prezentowany był na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą.

Na Podlasie przyjechał z Podkarpacia. Tam zaczęła się jego przygoda z przenoszeniem starych portretów na ściany. Podczas realizacji artysta korzystał ze starych fotografii rodzinnych mieszkańców miejscowości, w których powstawały murale. Wszystkie prace stworzone są z szacunkiem dla otaczającej je przyrody i drewnianej architektury.

„Ostatnim razem jak tu gościłem, było mi żal wyjeżdżać z Podlasia. Widzę w tym regionie niesamowity potencjał. Jest tak wiele pięknych starych domów, obiektów mających niesamowity potencjał dla mojej twórczości” - opowiada Pan Arkadiusz
Do Sitawki po raz kolejny, zaprosiło mnie „ Koło Gospodyń Wiejskich w Sitawce”. Stworzona tam pierwsza praca, idealnie się wpasowała w otoczenie. Postanowiono by tych prac było jeszcze więcej. Sukcesywnie będziemy tworzyć kolejne dzieła, tak żeby powstał, taki szlak artystyczno-historyczny. Planowanych jest łącznie 13 prac. Są tam długie ściany, aż proszą się aby zapełnić je malunkami."

Andrejkow chce zatrzymać w pamięci mieszkańców dawne chwile. Wybiera fotografie, które mają swoją historię i znaczenie. Selekcjonuje opowieści, by stworzyć unikalne obrazy,które idealnie wtapiają się w wiejskie otoczenie. To artysta decyduje, gdzie przybędzie tworzyć kolejne dzieła sztuki.

„Z reguły nie jeżdżę oglądać wcześniej obiektów na których będę tworzył. Bazuje na zdjęciach, które ludzie mi wysyłają. Jest tego na tyle dużo, że musi mi wystarczyć, zdjęcie obiektu, stodoły, czy skan starej fotografii, wysyłany często na maila. Nie wszystkie oczywiście obiekty nadają się na tą selekcje. Na pewno muszą to być stare deski, nie mogą być nowe. Najlepiej surowa deska, ewentualnie tylko zaimpregnowana. Nie robię też wywiadu terenowego, przed przystąpieniem do pracy, jadę po prostu na żywioł."

Wszystkie Pańskie prace są monochromatyczne, takie było założenie Pańskiego projektu?

"Zależy mi, aby prace były dobrze wkomponowane w dany obiekt, stodołę a zarazem nie ingerowały w wiejskie otoczenie, a wręcz stanowiły jego część. Do każdej pracy mam podobną paletę barw, najczęściej używam jaśniejszych i ciemniejszych odcieni drewna, na którym maluję, aby było to właśnie takie monochromatyczne. Zależy mi, aby te postacie częściowo, tak jakby, wychodziły z tych desek- na nowo powróciły".

Co Pana urzekło w naszych terenach najbardziej?

"Gościnność na pewno. Piękne tereny. Jest tu bardzo dużo drewnianych zabudowań i mógłbym tu cały czas działać. Urzekła mnie tez otwartość i ciekawość ludzi. Wracam stad, do swego rodzinnego domu z nowymi pomysłami, realizacjami i oczywiście pełnym żołądkiem"- uśmiecha się Pan Arkadiusz.

Z projektem „Cichy Memoriał„ ruszył Pan w 2017 roku. Spodziewał się Pan tak pozytywnego odbioru ?

"Absolutnie nie. Czułem tylko, że robię coś nowego, innowacyjnego, ale nie sadziłem, że będzie o tym tak głośno, zwłaszcza medialnie i, że będę tego aż tyle malował."

Jesień zapowiada się pracowicie?

"Nawet bardzo intensywnie. Coraz więcej mam tych zaproszeń i co najważniejsze czuje się spełniony, wcale mi się to nie nudzi. Mogę nawet powiedzieć, że ciągle się „nakręcam” w ten projekt. Jest mi bardzo miło, kiedy ludzie wysyłają mi zdjęcia starych obiektów, rodzinne stare fotografie, skany zdjęć, z wielka przyjemnością je oglądam i wybieram. Część projektu na pewno będę realizował już na wiosnę, ponieważ idzie jesień i dni są coraz krótsze, wiec i czasu na realizacje będzie mniej."

Co tym razem powstało w Sitawce i Janowie?

Bohaterem jednej z nich jest m.in. Zenon Witkowski, znany w okolicy fotograf. Jako młody chłopak zafascynował się tym zawodem podczas wykonywania zdjęć klasowych przez szkolnego fotografa. Podczas mojego pierwszego pobytu w Sitawce wykonałem obraz "na ławeczce" inspirowany fotografią Pana Witkowskiego, który znajduje się na tej samej, bardzo długiej ścianie. Inne malowidło przedstawia Pana Piotra, który prowadził młyn zakupiony przez jego ojca od pewnego Żyda. Młyn bardzo dobrze prosperował w okresie międzywojennym zatrudniając pracowników na trzy zmiany. Zaopatrywał miejscową ludność w mąkę przynosząc zarazem coraz większe zyski. Pojawiła się też praca na Izbie Tkactwa w Janowie, przedstawiająca portret dawnych tkaczek.

Czego Panu mogę życzyć?

"Pięknej pogody, siły i zdrowia do malowania. Resztę wszystko inne już mam, czyli zapał i umiejętności."-dodał artysta

Obrazy na stodołach i domach mogą stanowić wyjątkową atrakcję turystyczną.Projekt Pana Arkadiusz dotyczy przede wszystkim zwykłych mieszkańców wsi i ich codziennej pracy, codziennego życia.Nie szuka on nigdy osób szczególnie zasłużonych czy znanych.Czekamy z niecierpliwością na kolejne sentymentalne malunki Pana Aleksandra w naszym regionie.

Oprac.,fot. A.Sielewicz

Zdjęcia


W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.