O KRAJKACH - tkanych pasach z Sokólszczyzny

O KRAJKACH - tkanych pasach  z Sokólszczyzny

Podlaskie Stowarzyszenie Agroturystyczne zaprezentowało publikację "Krajki - tkane pasy z terenu Sokólszczyzny" - finalny efekt projektu zrealizowanego w roku 2017 o nazwie -"Krajka - zachować od zapomnienia", dofinansowanego ze środków Województwa Podlaskiego. Wydawnictwo powstało na bazie wiadomości zebranych przez Edytę Wiśniewską w roku 2016, w trakcie półrocznego stypendium artystycznego Marszałka Województwa Podlaskiego pt.„Krajka - rekonstrukcje“.
Publikacja jest dostępna bezpłatnie. Ja również się w nią zaopatrzyłam :). Dodam jeszcze, że wkład w powstanie książki miało również Muzeum Ziemi Sokólskiej przy SOK.

Podczas sobotnich warsztatów bożonarodzeniowych w kawiarni „Lira“, gdzie również miała miejsce promocja wydawnictwa, udało mi się porozmawiać zEdytą Wiśniewską.

Skąd wzięła się myśl, żeby przyjrzeć się lepiej historii krajki?
E.W.Zaczęłam pracować w Ośrodku Kultury i przez pewien okres pełniłam rolę osoby odpowiedzialnej za Muzeum Ziemi Sokólskiej. Wtedy bardziej zainteresowałam się tkactwem. Okazało się, że na temat tej akurat dziedziny tkactwa - wąskich pasów, nie ma żadnych publikacji, żadnego zbioru informacji, a jedynie drobne wzmianki w literaturze XIX- wiecznej. Są ślady, że jest silna tradycja, natomiast nie ma szczegółowych informacji w jaki sposób były one wykonywane. Zaczęłam się też interesować tkaniną dwuosnowową. W ten sposób nawiązałam kontakt z tkaczkami. Dowiedziałam się też sporo na temat gminy Janów, z której pochodzę. Wtedy okazało się, że te tradycje tkackie są tam bardzo silne, i że pasy tkane na Sokólszczyźnie są tradycją zapomnianą, ale wciąż jeszcze obecną w gminach Korycin i Janów. Takie wąskie pasy dzisiaj służą tylko do wiązania praźma - wiązanki zbóż. Święci się ją w kościele katolickim bądź prawosławnym na Święto Matki Boskiej Zielnej. Ja od dziecka takie wiązanki widywałam, moja mama je robiła, ale nie wiedziałam, dlaczego ten pas trzymany w domu, jest taki ważny, o co chodzi w tej tradycji i skąd się wziął w naszej rodzinie. Zaczęłam drążyć ten temat, również ze względu na pracę. Przeszkadzał mi niedosyt mojej wiedzy na temat tutejszych tradycji. Wymyśliłam, że napiszę prośbę do Marszałka Województwa Podlaskiego o przyznanie stypendium na badania dotyczące tego tematu. W 2016 r. udało mi się zrealizować półroczne stypendium. Badania na temat krajki zajęły mi o wiele więcej czasu niż myślałam i nadal mi go zajmują. Zaczęłam od swojej rodziny. Pytałam wujków, babcie, ciocie... Wszystkich z okolic pochodzenia mojej mamy, czyli z gminy Korycin i okolic Janowa. Później zaczęłam jeździć po wsiach i zbierać informacje na temat, w jaki sposób powstawały pasy. Okazało się, że wyobrażenie o tym, iż powstawały one na dużym warsztacie tkackim - krośnie, jest mylne. Jest to tradycja dość prymitywna. Ludność miejscowa mówi, że to się wykonuje na nogach. W Muzeum Podlaskim, jeszcze wtedy istniejącym dziale etnograficznym, dowiedziałam się, że osnowa przygotowana do wykonania krajki wygląda bardzo ciekawie i rzeczywiście da się ją założyć na nogi, i tkać w ten sposób. To jest faktycznie bardzo prymitywna metoda. Publikacja opisuje tylko ten jeden sposób wykonywania pasów. Prawdopodobnie było ich więcej. Na podstawie tego co mówi literatura białoruska, czy litewska robiło się pasy w różny sposób. U nas najbardziej popularną, wspominaną metodą był właśnie ta z udziałem nóg. Dzięki pani Monice Wysockiej z gminy Janów, bardzo uznanej tkaczce tkaniny dwuosnowowej, która wykonywała również krajki, nauczyłam się tkania pasów. Ona nie wszystko mogła mi już pokazać z racji tego, że jest osobą w podeszłym wieku. Jednak na podstawie tego jak wygląda osnowa, jak założyła ją na nogi, ja byłam w stanie resztę sobie zrekonstruować, ułożyć w głowie i mniej więcej to opisać. Publikacja jest bardzo małych gabarytów. Jest to pierwsza próba opowiedzenia o tej tradycji - pokrótce, jak to już w XX w. wyglądało. Wcześniejszych czasów moi rozmówcy nie pamiętali.

Jakie jeszcze zastosowanie miała krajka?
E.W. Krajka poza służeniem do wiązania praźma, była szczególnym prezentem na weselu. W tradycji literatury etnograficznej i amatorskiej, mówi się, że bardzo dużo takich pasów kobiety wykonywały na obrzęd ślubny, były prezentami dla gości weselnych. Przygotowywano ich kilkadziesiąt. Do dzisiaj, niektóre rodziny są w posiadaniu wielu krajek. Niektóre panie, z którymi rozmawiałam miały po 5 pasów. Obecny rozwój wsi na naszych terenach doprowadzi najprawdopodobniej do zaprzepaszczenia tej tradycji. Dlatego teraz jest ostatni moment, żeby rozmawiać z ludźmi na ten temat i łapać ostatnie wiadomosci do czego służyły pasy. Jest bardzo ciekawa informacja, która wszędzie się powtarza, że niemowlęta zawijano w pieluszki i dodatkowo owijano krajką. Większość osób tłumaczy to przesądem. Tak naprawdę te ścisłe ułożenie i obwiązanie dodatkowo krajką, miało uchronić dziecko przed krzywicą. Tradycja związana z ochroną dziecka jest bardzo silna. Ciekawa informacja pojawiła się u moich rozmówców odnoście używania pasa jako elementu stroju. Nam kojarzy się taki pas ręcznie tkany z zespołami ludowymi białoruskimi, litewskimi. Tam kobiety i mężczyźni są obwiązani krajkami, mają nimi wykończone stroje. Większość osób, z którymi rozmawiałam pamiętało, że na Sokólszczyźnie tylko mężczyźni nosili tkane pasy. Miały zastosowanie użytkowe, nie  traktowano ich jako ozdobę. Przewiązywano nimi okrycie wierzchnie, kożuch. Były takie informacje, iż w pewnym momencie, na weselach, tylko mężczyzn obdarowywano krajkami. Spotkałam również bardzo wiele sprzecznych sugestii, informacji, których nie umieściłam w książce, obawiając się, że mogą być nieprawdą. Myślę, że trzeba by było wykonać poważniejsze badania na ten temat.

Co jeszcze znajdziemy w świeżo wydanej, pierwszej publikacji na temat krajki?
E.W. W publikacji, oprócz części mówiącej o historii, jest również część opisująca tradycyjną technikę wykonywania krajek. To przyda się osobom zajmującym się rękodziełem albo  zainteresowanym twórczością ludową, wykonywaniem pasów w tradycji ludowej. Dzisiaj pasjonaci krajki tkają ją na specjalnych, współczesnych krosienkach, a ja pokazuję alternatywę tradycyjną. Rękodzielnicy z Białorusi, Litwy znają i praktykują tą technikę na festynach regionalnych. U nas nie było świadomości, że tę technikę trzeba zachować, nie była ona traktowana jako twórczość ważna, dlatego nie jest spotykana na festynach.
Ostatnia część książki to album poświęcony krajkom. Największą radością jest to, że zostały w nim umieszczone prace ludzi, którzy mi pomogli w tych badaniach. Zamierzam odwiedzić kilka wsi, żeby podarować publikację osobą, które udostępniły mi swoje krajki do dokumentacji. Robiłam specyficzną dokumentacje - z zapisem tkackim, liczyłam nitki, opisywałam kolory, rozmiar pasów więc zajmowałam tym osobą sporo czasu. Publikacja kończy się wzornikiem. Przy wzorach znajduje się opis z której miejscowości pochodzą. Myślę, że to jest ważne w przekazywaniu tej tradycji dalej. Być może osoby, które będą korzystały z tej książeczki, nauczą się robić krajki, chciałabym, żeby pamiętały skąd wywodzą się te wzory.
Pasy są bardzo atrakcyjne kolorystycznie. Kobiety, które je tkały miały ograniczony zasób wzorów. Pożyczały sobie nawzajem krajki, żeby „odetkać“ jakiś motyw, więc zostawała im jedynie inwencja kolorystyczna. Pasy mienią się wieloma odcieniami barw, szczególnie zieleni. Próbowałam odwzorować tą kolorystykę tkając krajki podczas stypendium, to było moje zadanie. Następnie przekazałam je do Muzeum Ziemi Sokólskiej. Odtwarzałam wzory i kolorystykę. Naśladowanie barw było najtrudniejsze. Myślę, że na 40 krajek wykonanych przeze mnie, tylko jedna oddawała tą kolorystykę dobrze. To jest niesamowicie trudne. Pasy są unikalne z tego względu, że każdy z nich jest inny.


Z jakiej przędzy były wykonywane krajki?
E.W. Zazwyczaj na terenie Sokólszczyzny, tradycyjnie były wykonywane z czystej wełny. Nam się kojarzy krajka z lnem i wełną z Litwy i Białorusi. Na naszym terenie hodowano owce, więc wełny było zawsze pod dostatkiem. Osnowa jest również wełniana. Tkało się tu  dwuosnowowe dywany wełniane, z resztek różnokolorowej przędzy, która zostawała po zakończeniu dywanu, wykonywało się krajki. Stąd duży wpływ kolorystyki dywanów na kolorystykę pasów, szczególnie w Janowie. Pojawia się tutaj taki szalony dobór jak zieleń z różem. Wieś w pewnym momencie zachłysnęła się możliwością uzyskiwania bardzo żywych kolorów za pomocą farbowania chemicznego. W krajce nie obowiązywały żadne zasady jeśli chodzi o dobór barw. Są pewne wspaniałe wyjątki, gdzie widać wybitny dobór kolorów, smak artystyczny osoby, która je skomponowała. Jest też duża różnorodność w gatunkach wełny z której pasy były wykonane. Z biegiem czasu wełna była coraz gorsza, trudniejsza do zdobycia, hodowano coraz mniej owiec. Większość krajek jest wykonana z bardzo cienkiej przędzy - podwójnie skręconej nitki. Dla mnie, podczas odtwarzania zabytkowych pasów było to wyzwanie ponieważ nigdzie nie mogłam takiej wełny zakupić. Była to wełna przędzona ręcznie, dobrze skręcona, cieniutka, to również sprawia, że pasy są wyjątkowe. Podejrzewam, że kolorystyka i gatunek wełny wskazuje na datowanie danej krajki - im wełna doskonalsza, tym starsze datowanie.
Zachwycam się za każdym razem, kiedy widzę nową krajkę, jakakolwiek by ona nie była.  Gatunek wełny, dobór barw, kolorystyczne wykończenie boków, sposób rozpoczęcia i zakończenia pasa, te wszystkie smaczki mówią mi dużo o osobie, która go tkała.
Cieszę się bardzo, że dzięki Podlaskiemu Stowarzyszeniu Agroturystycznemu ta publikacja mogła się ukazać. Mam nadzieję, że ta skromniutka rzecz uświadomi ludziom, iż warto posiadaną kraję uszanować, zatrzymać w domu i pamiętać kto ją zrobił.


Rzecz może skromniutka, ale bardzo treściwa i precyzyjna. Krajki na fotografiach mienią się pięknymi kolorami i wzorami, aż chce się jedną z nich mieć, może czas sobie zrobić?
Zachwycamy się wzorami z dalekich zakątków świata, mając w zasięgu reki swój własny „orient“. Wykorzystajmy go.
Życzymy sobie więcej takich młodych, ambitnych, zaangażowanych osób jak Pani Edyta Wiśniewska :).


Z Edytą Wiśniewska rozmawiała Patrycja A. Zalewska

Zdjęcia pochodzą z profilu FB "Krajka - rekonstrukcje" oraz Podlaskiego Stowarzyszenia Agroturystycznego - udostepnione za zgodą Edyty Wiśniewskiej.

Dziękujemy.
 

Zdjęcia


Tagi:powiat sokólskikrajkaEdyta Wiśniewskatkactwo ludowe

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.