NIK miażdży UM

NIK miażdży UM

Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, w którym wskazuje wiele nieprawidłowości w zarządzaniu składowiskiem odpadów w Karczach koło Sokółki. Zdaniem NIK składowisko obecnie stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa ekologicznego. Wzrosło też ryzyko wystąpienia negatywnych skutków dla bezpieczeństwa, zdrowia i życia ludzi. Przypomnijmy, składowisko zlokalizowane jest na 11 działkach o łącznej powierzchni 23,85 ha. Stara część składowiska to 6,05 ha, a nowa 17,8 ha. Wszystkie nieprawidłowości nawarstwiały się latami.
    W swoim raporcie NIK mówi o "niepokojącej skali zaniechań, błędów i nieprzestrzegania porządku prawnego przez organy ochrony środowiska, zwłaszcza przez Starostwo w Sokółce, które pełniło kluczową rolę w ocenie i dostosowaniu starej części składowiska odpadów do obowiązujących przepisów". Mowa tu o decyzjach z 29 czerwca 2007 r. i 26 czerwca 2009 r., które wydał ówczesny Starosta Sokólski Franciszek Budrowski z rażącym naruszeniem prawa - w obu przypadkach naruszenie dotyczyło przepisów procedury administracyjnej. W wydanych decyzjach nie ustanowiono zabezpieczenia roszczeń z tytułu wystąpienia skutków negatywnego oddziaływania na środowisko. Zabezpieczenie nie miało charakteru obligatoryjnego, a Spółka ZZO EURO-SOKÓŁKA, w skład której wchodziła Gmina Sokółka - właściciel działek, stanowiła realną przesłankę do przyjęcia, że daje to rękojmię prowadzenia gospodarki odpadami w sposób prawidłowy i zgodny z obowiązującymi przepisami i wydaną decyzją. W decyzji nie określono maksymalnej ilości odpadów poddawanych magazynowaniu ze względu na brak przepisów prawa w tym zakresie.

    Jednocześnie ten sam raport NIK-u pozytywnie ocenił działania obecnego Starosty Sokólskiego Piotra Rećko, który w 2015 roku, po trzech miesiącach od objęcia funkcji Starosty Sokólskiego, cofnął w całości i bez odszkodowania pozwolenie na wytwarzanie, zbieranie i odzysk odpadów udzielone Spółce ZZO EURO-SOKÓŁKA, jednocześnie zobowiązał ją do usunięcia wszystkich zmagazynowanych odpadów, a decyzji nadał rygor natychmiastowej wykonalności i jest ona ostateczna.

    Niewystarczający i nieskuteczny, a zatem stwarzający potencjalne zagrożenie dla środowiska był też – zdaniem NIK - nadzór Marszałka Województwa Podlaskiego nad prowadzeniem przez ZZO Euro-Sokółka rekultywacji i monitoringu zamkniętej od sierpnia 2011 roku starej części składowiska. Spółka nie zakończyła rekultywacji w terminie, a mimo to Marszałek nie kontrolował prawidłowości wykonania decyzji o zamknięciu tej części składowiska i nie zastosował środków egzekucyjnych. Marszałek wydał dwie decyzje w sprawie naliczenia kar. Pierwsza nie stała się ostateczną. Z kolei postępowanie w sprawie naliczenia opłaty za I półrocze 2012 roku było prowadzone opieszale i nierzetelnie. W konsekwencji decyzja w tej sprawie została wydana po upływie dwóch lat i siedmiu miesięcy od powzięcia informacji o składowaniu odpadów, a stała się ostateczna dopiero w 2016 roku (po upływie ponad czterech lat). Jak podkreśla raport - do czasu zakończenia kontroli NIK - Marszałek nie wszczął egzekucji w celu dochodzenia tej opłaty, z uwagi na konieczność poniesienia znacznych kosztów, zaś inne czynności podejmowane w celu ustalenia majątku Spółki i wyegzekwowania opłaty były nieskuteczne.
    Raport NIK-u nie zostawia suchej nitki na włodarzach naszej Gminy. Podkreślone jest w nim, że Gmina Sokółka nie zapewniła sobie możliwości skutecznego nadzoru nad gospodarowaniem odpadami na składowisku w Karczach ani współdecydowania o działaniach spółek zarządzających tym składowiskiem, bowiem do 28 marca 2014 r. miała w tych podmiotach zaledwie 25 proc. udziałów, a od tej daty w ogóle nie była już ich udziałowcem. W konsekwencji nie zapobiegła niewłaściwemu prowadzeniu rekultywacji starej części składowiska i nieprawidłowej eksploatacji jego nowej części, na których zgromadzono odpady o nieustalonej dotychczas ilości, jak również - ze względu na brak instalacji do monitorowania starej części składowiska - o nie do końca znanym składzie i stopniu szkodliwości dla środowiska.
  Gmina nie wyegzekwowała od podmiotów zarządzających składowiskiem w Karczach wybudowania regionalnej instalacji przetwarzania odpadów komunalnych ("RIPOK") i nie skorzystała z uprawnienia do rozwiązania umów dzierżawy terenu. Zaniechała też dochodzenia kary umownej w kwocie 1,5 mln zł z tytułu niewykonania przez spółkę z o.o. Nowa Ekologia umowy o współpracy w zakresie budowy "RIPOK" (roszczenia można było zaspokoić choćby z weksla in blanco spółki na kwotę 3 mln zł - stwierdza NIK). Gmina Sokółka nie podjęła też możliwych działań w celu dochodzenia od spółek zarządzających składowiskiem zaległości, głównie z tytułu czynszu dzierżawnego i przyjmowania odpadów na stare składowisko, które do 13 września 2016 r. wyniosły 1 mln 104 tys. zł.
    Temat Karcz powraca jak bumerang, raport NiK-u pokazuje, ile błędów popełniono przy otwieraniu składowiska i później - jego funkcjonowaniu. Jedno jest pewne, spółki śmieciowe „wyszły na swoje” – a my zostaliśmy z bombą ekologiczną. Krew w żyłach mrozi fakt, że „drugie karcze” mogą powstać w Nowym Dworze – ci sami właściciele, ten sam schemat działania – tylko dlaczego włodarze Nowego Dworu nie uczą się na naszych błędach? A może po prostu nie chcą? Problem jest również w Racewie – inwestor jeszcze nie dostał decyzji, a już „zbiera śmieci”.

Red.

Zdjęcia


Tagi:Sokółkanowy dwórKARCZENIKUM w SokółceSpółka ZZO EURO-SOKÓŁKA

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.