Mateusz Stasiulewicz opowiada o swoich artystycznych początkach

Mateusz Stasiulewicz opowiada o swoich artystycznych początkach

Mateusz to 20-letni, młody, utalentowany artysta z Sokółki. Obecnie jest studentem II roku Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza na Wydziale Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku (kierunek aktor-lalkarz)

Mateuszu, skąd się wzięło w Tobie to zamiłowanie do aktorstwa?

W sumie od zawsze kochałem śpiewać, ale byłem też bardzo nieśmiały co sprawiało, że nie występowałem przed większą publicznością niż widownia naapelu szkolnym. Moje pierwsze występy na scenie teatralnej maiały miejsce w Teatrze Amatorskim "COŚ" działającym przy Sokólskim Ośrodku Kultury, gdzie trafiłem dzięki mojemu koledze z gimnazjum Karolowi (tak się składa aktualnie również studiuje w AT na tym samym roku.)

To ten właśnie moment - aktywny udział w zajęciach teatru "COŚ" był początkiem mojej przygody z aktorstwem.

Czy teatr "COŚ" miał znaczący wpływ na Twój osobisty rozwój w dziedzinie aktorstwa?

Tak. W "COŚ-u" nastąpił we mnie swego rodzaju przełom...

Zacząłem się czuć pewnie na scenie i w końcy przełamałem swoją nieśmiałość. Każdy kolejny występ przed publicznością dawał mi ogromną radość i satysfakcję z tego, że na scenie zacząłem się czuć jak przysłowiowa "ryba w wodzie".

Po niespełna roku dołączyłęm również do koła musicalowego "Studio Poezja" gdzie miałem możliwość rozwinąć się

bardziej od strony wokalnej. W ten sposób spędzałem większość mojego wolnego czasu (pod koniec gimnazjum i przez całe liceum).

Kiedy zadecydowałeś o tym, że to własnie aktorstwo będzie Twoją dalszą drogą życiową?

Decyzja o tym że chcę dalej kontynuować przygodę z aktorstwem została podjęta przeze mnie dosyć spontanicznie, w czasie, kiedy musiałem wybrać kierunek swoich przyszłych studiów. Wtedy to właśnie doszedłem do wniosku, że w sumie aktorstwo i wszelkiego rodzaju występy przed publicznością stały się moją ogromną pasją. I mimo tego, że traktowałem Teatr jako rozrywkę i odskocznię od codzienności to powoli, nie do końca świadomie stawał się moim życiem...

Byłeś pewien, że dostaniesz się do Akademii? Jak wyglądała rekrutacja? Jak wspominasz te dni, kiedy ważyły się Twoje przyszłe studenckie losy?

Gdy zdawałem do Akademii Teatralnej w ubiegłym roku szczerze nie nastawiałem się na to że się dostanę, więc moje przygotowanie nie było godne podziwu. (śmiech)

Polegało ono głównie na wybraniu tekstów i nauczeniu

się ich na pamięć, natomiast interpretacja była po prostu czystą improwizacją.

Jeśli chodzi o egzaminy wstępne do AT, to składały się one z 3 etapów, podczas których przeprowadzana była twarda selekcja.

Pierwszy etap to głównie autoprezentacja. Uczestnik krótko przedstawia się komisji i prezentuje część swoich tekstów, piosenek poźniej dostaje podstawowe zadania na sprawdzenie słuchu i dykcji.

Następny etap do którego przechodzi już tylko wybrana część kandydatów była rozłożona na kilka dni. W tym czasie odbywały się warsztaty i egzaminy z rytmiki, W-Fu, tańca klasycznego, tańca współczesnego oraz teatru przedmiotu.

Ostatnim punktem drugiego etapu był egzamin aktorski (bardzo podobny do pierwszego etapu rekrutacji, lecz znacznie bardziej precyzyjny). Komisja na tym etapie poświęcała znacznie więcej uwagi każdemu z osobna, niż we wcześniejszych turach. Po kolejnej selekcji kandydatów nadchodzi czas na 3 etap - czyli teorię. Polega ona na rozmowie ze specjalną komisją, podczas której uczestnik jest sprawdzany z wiedzy o teatrze. Analizowane jest wówczas także doświadczenie kulturalne kandydata. Poźniej pozostaje już tylko stres i oczekiwanie na wyniki... :)

Czy dużo osób "przechodzi dalej"?

Do trzeciego etapu przechodzi zazwyczaj tylko

około 20-25 osób, natomiast na I rok kierunku aktorskiego zostaje przyjętych tylko 18 przyszłych aktorów!

A czy móbłbyś opisać swoje emocje, które towarzyszły Ci podczas rekrutacji na upragnione studia?

W moim przypadku przejscie każdego etapu dawało mi ogromną satysfakcję ale starałem się nie cieszyć zbyt mocno, ponieważ wiedziałem, że w następnym etapie mogę odpaść. Po każdym egzaminie na pytania rodziców "No i jak poszło?" odpowiadałem "Jestem z siebie zadowolony" - bo głównie o to mi chodziło. Ten ciężar, emocje, nerwy, stres opadły dopiero po tym, jak usłyszałem swoje nazwisko na liście osób, które się dostały na studia. Wtedy czułem już tylko ogromną radoość i niedowierzanie, że jednak mi się udało! :)

Czy studiując na Akademii Teatralnej macie dużo zajęć? Jak mniej więcej wygląda nauka na Twoim kierunku?

Zajęć mamy całą masę. Nieraz nauka zajmuje mi całą dobę. Od rana do godziny 20:00 kontynuujemy zajęcia zgodnie z naszym planem. Zaczynamy głównie od opanowywania form lalkowych, poprzez próby aktorskie i interpretację tekstów, kończąc na zajęciach czysto teorytycznych. Po skończeniu obowiązkowych lekcji, rozpoczynamy indywidualne póby etiud na kolejne dni, które trwają zazwyczaj do godziny 22:00 lub nieraz nawet i do północy...

Czasem przy dużym natężeniu pracy zdarza mi się posiedzieć nad nauką jeszcze dłużej. Mój rekord to 4:00 w nocy! (oczywiście następnego dnia były normalne zajęcia)

Czy między zajęciami występujecie przed publicznością poza Uczelnią?

Studiując w AT jesteśmy zobowiązani umową, która sprawia że każda nasza etiuda lub działalność artystyczna jest własnością szkoły i jaka kolwiek komercyjna praca musi być wcześniej zatwierdzona przez nasze władze. Jeśli chodzi o poza akademickie występy to przy naszym trybie nauki zwyczajnie nie ma na to czasu. Więc jeśli już możemy coś pokazać na forum publicznym jest to praca wykonana w ramach zajęć prowadzonych przez Akademię.

Na koniec naszego wywiadu chciałabym Cię zapytać o to, jakie jest Twoje zdanie odnośnie możliwości tzw. "startu artystycznego" młodych ludzi w naszym mieście?

Sokółka daje sporo "na start" młodym ludziom, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z różnymi działalnościami artystycznymi. Przede wszystkim mamy takie osoby, które pomagają praktycznie bezinteresownie rozwijać się młodym artystom To właśnie dzięki nim w dużej mierze zawdzięczam swój sukces.

Wiadomo, że zawsze można wymagać lepszych warunków pracy itp. lecz one nigdy nie zastąpią szczerych chęci i uporu w dążeniu do celu...

Sokółka nie dysponuje wielkimi możliwościami, fakt, ale jeśli ta droga okaże się słuszna z czasem trzeba będzie ruszyć dalej. Tak jak ja ruszyłem dalej do Białegostoku. Podsumowując, według mnie nasze miasto daje wystarczające warunki na spróbowanie własnych sił oraz zasięgnięcie podstaw niezbędnych dla rozwoju młodych artystów. (szczery uśmiech)

 

Rozmawiała Ewa Supranowicz

Zdjęcia


W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.