LEONARDA SZUBZDA „Piękno ocaleje i ocala”

LEONARDA SZUBZDA „Piękno ocaleje i ocala”

    Pani Leoniu, spotykamy się, niebezpośrednio niestety, na okoliczność lutową, zazwyczaj o tej porze już znalibyśmy interpretującą najlepiej Pani wiersze młodzież... Gdyby nie ta, odmieniana przez wszystkie przypadki „pani na P”, pewnie studzilibyśmy emocje po jubileuszowym XX Regionalnym Konkursie Recytatorskim Pani poezji „Między milczeniem a krzykiem”...

    Bardzo bym chciała, żeby tak było. Żałuję, że jubileuszowe spotkanie konkursowe nie może w tym roku się odbyć. Za każdym razem konkurs był dla mnie wyjątkowym, poruszającym przeżyciem. Czekałam na to, co wniosą do moich słów, przemyśleń i życiowych doświadczeń młodzi ludzie. A oni - zawsze mnie zadziwiali, wzruszali i zarażali młodością...W każdej edycji byli recytatorzy, którzy szczególnie wyróżniali się indywidualną interpretacją moich wierszy i siłą przekonywania, że doskonale wiedzą i rozumieją to, co mówią.

    20 lat - to szmat czasu, czy któryś z konkursów wyjątkowo Pani zapamiętała?

    Wszystkie edycje pamiętam. Często wracam do zdjęć, list uczestników i protokołów. Miałam nadzieję spotkać - przynajmniej niektórych - dawnych recytatorów, szczególnie tych sprzed wielu lat, dorosłych, zmienionych i może innych, a może takich samych?
    Pamiętam uczniów ze szkół białostockich, sokólskich, z Korycina, Supraśla, Suchowoli, Wasilkowa, Radziłowa, Krasnegoboru, Knyszyna, Moniek, Różanegostoku, Dąbrowy Białostockiej i wielu innych miejscowości. Szczególnie tych, którzy wydobywali ze słów ich głębię, to co pod spodem, nienazwane a bardzo ważne.
    Kochani, może czytacie te słowa? Pozdrawiam Was! Przytulam i dziękuję!
    Dziękuję także organizatorom spotkań w Korycinie, szczególnie ich inicjatorce Pani Małgosi Glińskiej, wszystkim  nauczycielom polonistom, opiekunom i rodzicom uczniów.

    Mija rok odkąd musieliśmy się pozamykać. Jeśli jesteśmy czynni zawodowo, a naszą branżę tylko „drasnęło” - mamy to szczęście, że wychodzimy, spotykamy ludzi, rozmawiamy, ale dzieci odchorowują lock down i odseparowanie od rówieśników, seniorzy także bardzo źle go znoszą, chyba Pani to potwierdzi? Jaki to był dla Pani rok?

    Miniony rok dla nikogo nie był dobry. Także dla mnie. To nie jest czas dla wrażliwych, którym choruje nie tylko ciało ale i dusza. Osaczeni informacjami o zakażeniach, chorobach i śmierci, wiadomościami, które przytłaczają i paraliżują, kurczymy się w sobie i zamykamy w kokonie strachu. Tęsknimy za dawnym światem, spotkaniami i rozmowami w realu. Nie wiemy, co zmieni w ludziach czas zamaskowania i zamknięcia, jacy będziemy, jeśli ocalejemy? Staram się wierzyć, że lepsi.

    Czy ten czas sprzyjał powstawaniu nowych strof?

    Niestety, nie. Zaskoczona i bezgranicznie zdziwiona tym, co się dzieje, przeważnie milczę.
Nie tracę jednak wiary, że z tych trudnych doświadczeń, przemyśleń, refleksji i przewartościowań mogą kiedyś urodzić się nowe wiersze.

    Jakie są Pani sposoby na obłaskawianie tego trudnego czasu...

    Nikomu nie jest łatwo, ale próbuję... Przede wszystkim staram się nadmiernie nie użalać nad sobą, dostrzegać dobro, które otrzymałam i nadal - mimo obecnej sytuacji - otrzymuję, dostrzec innych, szczególnie tych, którzy mają gorzej bo los ich bardziej doświadcza, okazać zainteresowanie, pamięć i wsparcie... Modlę się, teraz z większą wiarą w skuteczność...Szukam zajęć, które zajmą i głowę i ręce... Zawsze któryś ze sposobów zadziała.


    Nakładem Powiatu Sokólskiego ukazał się album zatytułowany „Jak tu nie pisać wierszy? Tyle piękna naokoło”, Pani poezja jest tam bardzo szeroko obecna, proszę podzielić się z nami refleksjami po lekturze całości... Czy Pani wersy dobrze się czują pomiędzy fotografiami pięknej lokalnej natury?

    Album jest niezwykłym prezentem w „czasach zarazy”. Dowodem na to, że piękno ocaleje i ocala. Zredagowany z wielką starannością i czułością! przez Panią, pięknie wydany - album zachwyca i wzrusza. Przede wszystkim fotografie - delikatne i jednocześnie niepokojące, budzą wiele refleksji i pytań. Poeci (cieszę się, że jestem w ich doborowym towarzystwie) dodali słowa i tak powstała artystyczna całość będąca pochwałą zwyczajności i zaproszeniem do wędrówki przez znajome łąki, lasy i pola, ugory kwitnących maków, chabrów i rumianków, przez wsie z ocalałymi drewnianymi domami i babcinymi ogródkami, z lasem łubinów i malw zaglądających do okien, obok kościołów, cerkwi, meczetów i kapliczek, pod kojącym błękitem nieba, teatrem chmur, tęczowym znakiem przymierza Boga z człowiekiem, obok samotnych dzikich jabłoni na miedzach, podziwiając przeloty ptaków, wierność bocianów, potęgę zadomowionych w naszym terenie żubrów...
    To ważne - wędrować, mieć kontakt z przyrodą, doświadczać jej ocalającej mocy. „Życia nie poczujesz siedząc w miękkim fotelu” przypomina ks. Dariusz Sańko, „By coś się stało/ z wyblakłym życiem/przetkaj je nicią/ najprostszych zdarzeń” dodaje Marta Wojewódzka-Szoda, „Boże/miej w opiece/każdą ścieżkę źdźbło/prośbę kruchą/ sen i dzień” uzupełnia Romuald Narel.
    Album to pozostawiony dla przyszłych pokoleń ślad po jego twórcach, autorach zdjęć i wierszy, ich wrażliwości i fascynacjach, to próba ocalenia od zapomnienia otaczającego nas, a często niedostrzeganego piękna, które - według F. Dostojewskiego - „zbawi świat!”

    Dziękuję serdecznie za rozmowę i ciepłe słowa pod adresem naszego wspólnego dziełka...


Pytała Aneta Tumiel

 Fotografia archiwalna z XIX Regionalnego Konkursu Recytatorskirgo w Korycinie, rok 2020, z zasobów Powiatu Sokólskiego.

 

Zdjęcia


Tagi:aneta tumielLeonarda Szubzda„Jak tu nie pisać wierszy? Tyle piękna naokoło

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.