Kostro nie graj ostro!

Kostro nie graj ostro!

Kobiety wymagają wszystkiego od jednego mężczyzny, mężczyźni wymagają jednego od wszystkich kobiet". Tak twierdzi klasyk. Te sprzeczne ze sobą oczekiwania obu płci wobec siebie dają się godzić ze sobą dopóki trwa love story. Kiedy zaś miłość się kończy, a na świecie pozostają jej owoce w postaci dzieci, często bywa tak, że (zwłaszcza, jeśli panom brakuje klasy), nic już ze sobą pogodzić się nie da. Nie zgadza się nawet kasa, bo alimenty trzeba płacić, a ochoty na płacenie brak.

 

Te banalne prawdy dobrze opisują historię Piotra Kostro, Ireny Kopeć i ich syna Jana. Historia ta, rozpoczęta romantycznie przed wielu laty, później toczona przy udziale sądu i komornika dotarła do nas przypadkiem. Piotr Kostro, prezes sokólskiej gminnej spółki "Agromech", w której od 1 czerwca 2015r. pracuje na kontrakcie menedżerskim, złożył oświadczenie majątkowe za 2015r. bez podania wysokości zarobków. Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej w Sokółce, zakwestionował oświadczenie majątkowe Piotra Kostro, interweniując u Wojewody i CBA. Pod naciskiem tych instytucji prezes Kostro złożył korektę oświadczenia.

Do Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej RM zgłosił się syn Piotra Kostro, Jan a także odezwała się jego była partnerka, Irena Kopeć informując, że od pięciu lat nie może ona, ani komornik, wyegzekwować alimentów na syna Jana. Kobieta dziwiła się, że gmina Sokółka zatrudniła Piotra Kostro na eksponowanym stanowisku, narażając się na szwank wizerunkowy.

Leży przede mną stos dokumentów: pisma Marii Kopeć do komisji Rewizyjnej RM w Sokółce, pisma komornicze o zajęciu wierzytelności w sprawie egzekucyjnej o alimenty przeciwko dłużnikowi Piotrowi Kostro i najbardziej dramatyczny dokument podpisany przez syna Jana. Jest to wniosek do urzędu Stanu Cywilnego o zmianę nazwiska z Kostro na Kopeć. W piśmie z dn. 20 kwietnia 2015r., niespełna dziewiętnastoletni wówczas Jan pisze o ojcu: "Opuścił, zostawił, nigdy nie okazywał mną zainteresowania. Nigdy nie dzwonił, nigdy nie pamiętał o moich urodzinach, imieninach, ważnych świętach(...). Nie był obecny na mojej pierwszej komunii (...). Nie interesował się, jak mi idzie w szkole. Nie płaci zasądzonych przez sąd alimentów od 2012r., a ja nadal się uczę(...), leżałem w szpitalu, wtedy ojciec mnie nie odwiedził (...) Swoim zachowaniem wywołał u mnie wstręt do swojej osoby, a co za tym idzie również do swojego nazwiska (...). Po roku 2007 całkowicie o mnie zapomniał. Poczułem się przez niego odrzucony, porzucony i całkowicie niechciany (...) Postępowanie i zachowanie ojca sprawiło, że nazwisko "Kostro" przynosi mi tylko wstyd i dlatego też nie chcę go nosić".

 

Ile bólu i goryczy zawartych jest w tych słowach nastolatka o własnym ojcu!

Czy zły ojciec może być dobrym prezesem gminnej spółki? Być może tak. Nie zapominajmy tu jednak o ważnym terminie: reputacja. Specjaliści od wizerunku orzekliby zapewne, że reputacja prezesa, jego dobre imię, zwłaszcza w małomiasteczkowym środowisku, w którym żyjemy, przekłada się na renomę, opinię o firmie, którą prezes - uchylający się alimenciarz kieruje. Zwłaszcza, że alimenty nie są zaporowe. To zaledwie 350zł miesięcznie, co jest ułamkiem prezesowskiej pensji liczącej sobie 2,2 średniej krajowej, tj. ok. 10 tys zł brutto. "Kiedy przyszło do ustalenia alimentów, Piotr Kostro powiedział w sądzie, że on syna nigdy nie chciał" - mówi Irena Kopeć.

 

Prezes Kostro nie kocha syna, kocha za to zakładać firmy. Prowadzi je nie zawsze szczęśliwie. W latach 2002-2003 splajtowało 5 jego spółek, zlokalizowanych w Mielcu, Suwałkach, Warszawie, Szczecinie i Słójce k/Szudziałowa. Po tym, jak ogłosił bankructwo, jego zadłużenie wobec Urzędu Skarbowego i ZUS-u sięgało miliona. Był w niesławnym poczcie największych dłużników tych instytucji na Podlasiu. Długi okazały się nieściągalne i po 10 latach jako przedawnione uległy umorzeniu.

Po latach Piotr Kostro wypłynął na powierzchnię jako prezes sokólskiego "Agromechu" - gminnej spółki. Wieść gminna niesie, że stołek ten otrzymał z poręki posła PSL-u Mieczysława Kazimierza Baszki, z którym łączyła go dawna znajomość i pochodzenie z tej samej gminy. Obecnie oprócz prezesowania "Agromechowi" Piotr Kostro jest współwłaścicielem spółki "Al-Met" i właścicielem drugiej firmy "3P", którą założył 1.07.2015r. już po zatrudnieniu się w "Agromechu".

Po tym, jak sprawa zaległych alimentów prezesa Kostry była maglowana na komisji rewizyjnej RM i groziło przeniesienie jej na forum obrad plenarnych Rady, Piotr Kostro zapłacił synowi zaległości w kwocie 18.000zł. Spółka "Agromech" zobowiązała się zaś do potrącania z wynagrodzenia Prezesa bieżących alimentów i wysyłanie ich Janowi Kopeć. Sprawa alimentów znalazła więc swój szczęśliwy finał.

Czy podobnie szczęśliwie potoczą się losy gminnej spółki "Agromech" w rękach prezesa Kostro? Historia jego biznesów świadczy o tym, że prezes nie ma fartu do interesów. Nieoficjalnie wiadomo nam, że spółka „Agromech” jest obecnie na minusie.

Próby skontaktowania się z Piotrem Kostro nie powiodły się. Prezes od kilku dni przebywa w Suwałkach.

Zdjęcia


W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.