Aleksandra Kiczuk - Gdy ludzie pytają mnie "kiedy zaczęłaś malować?", odpowiadam: „nigdy nie przestałam".

Aleksandra Kiczuk - Gdy ludzie pytają mnie  "kiedy zaczęłaś malować?",  odpowiadam: „nigdy nie  przestałam".

Od kiedy zajmuje się Pani malarstwem, kiedy odkryła Pani w sobie tę pasję?

Kiedy ludzie pytają mnie "kiedy zaczęłaś malować?", ja odpowiadam "nigdy nie przestałam". Jako dziecko każdy z nas sięga w pewnym momencie po kredkę, ołówek-po coś, czym da się mazać. Każdy próbuje swych zdolności manualnych. Ja po prostu nigdy nie przestałam szlifować tych umiejętności. Zdolności w tym kierunku rozwijały się wraz ze mną, były częścią życia. Początkowo nie były to farby, a raczej ołówki, pisaki-rysunek był ciekawszy od malarstwa i łatwiejszy w moim odczuciu. Nawet kolor nie był zbyt istotny. Ważny był dla mnie kształt, bryła i realizm przedstawienia. Tak, jakbym chciała skopiować to co widzę najlepiej jak potrafię. Za kolor i farby sięgnęłam dużo później, gdy poszłam na zajęcia malarskie i myślałam o szkole plastycznej. Natomiast od kilku lat kolor wziął górę nad realizmem i z wielką radością eksperymentuję z nowymi dla mnie technikami.

Jest Pani absolwentką studiów w zakresie konserwacji dzieł sztuki, czyli zajmuje się Pani nie tylko malarstwem ale też i konserwacją, renowacją starych, zabytkowych dzieł?

Nie pracuję obecnie aktywnie na tym polu. Jestem wstanie podjąć się drobnych zleceń, czy współpracy, ale brak mi czasu i środków na rozkręcenie własnej pracowni konserwatorskiej. W polskich realiach to bardzo trudny biznes. Dziedzina jest moim zdaniem niedoceniana, a specyfika pracy bardzo wymagająca. Mój czas pochłania głównie malowanie i praca w sklepie z materiałami dla artystów plastyków.

Ma Pani w swoim dorobku artystycznym nie tylko malarstwo, rysunek, ilustracje ale również biżuterię, zdobnictwo, decupage, z czego czerpie Pani inspiracje i wzorce do swoich prac?

Każda z technik, której używam daje inne możliwości tworzenia i to warunkuje też źródła inspiracji. Pochodzą one zarówno z otoczenia jak i wewnętrznych uczuć, przeżyć. Czasem jest tak, że mam pomysł na obraz i muszę się poważnie zastanowić jaka technika najlepiej odda moją wizję. A zdarza się i odwrotnie–chcę zgłębić technikę i szukam ciekawego tematu.

Wykonuje Pani prace w różnorodnych technikach ,którą z nich lubi Pani najbardziej i dlaczego?

Chyba nie umiem ich wartościować między sobą. Mam wrażenie że to się zmienia. Najbardziej lubię tą która aktualnie najbardziej pochłania moją uwagę. A najbardziej pochłania moją uwagę zawsze najnowsza technika, którą akurat zgłębiam i eksploruję. Ale gdy już poznam zasady tworzenia, szukam nowych technik, idę dalej. Próbowałam między innymi batiku, pracy w glinie, decoupage, techniki witrażowej Tiffanyego, malowania na szkle, plexi, tkaninach. Malarstwo olejne i akrylowe to techniki do których wracam pomiędzy poznawaniem nowych.

Na wystawie p.t. „Eksplozja kwiatowa” prezentuje Pani prace wykonane techniką "action painting-malarstwo gestu". Na czym dokładnie polega ta technika?

Action painting polega na rozlewaniu farby bezpośrednio na płótno. Jest nazwana malarstwem gestu, ponieważ zakłada, że dziełem w tym wypadku jest proces twórczy - gest artysty (nieskrępowane rozlewanie) uwieczniony na płótnie. W czasie rozwoju techniki (lata 40-te XX w.) artyści tworzyli przy jej pomocy przedstawienia abstrakcyjne, a farba miała być rozlana na całym płótnie w podobny sposób, aż po same brzegi, tak by nie skupiać oczu odbiorcy na konkretnej części obrazu. W swoim procesie twórczym nie trzymam się wszystkich założeń nurtu, co zresztą łatwo dostrzec. Rozlewam farbę z pojemników, pozwalam jej skapywać, maluje ruchem pojemnika nad płótnem, gestem mojej ręki–jest to action painting w tym wymiarze. Natomiast staram się aby ten gest farbą, pomimo wrażenia przypadkowości, tworzył przedstawienie, żeby można było zobaczyć coś więcej niż kolorowe plamy. Ważna jest gęstość farby, lepkość, wysokość z jakiej maluję, kierunek ruchu ręki, siła ruchu–to wszystko stanowi o efekcie końcowym. Farba celowo skumulowana jest w centralnej części obrazu, zwiększając fakturę i skupiając oko widza. Dodatkowe efekty uzyskuję też stosując farby o różnym stopniu połysku oraz farby metaliczne.

Pani obrazy cechuje różnorodność tematyki ,która z nich jest Pani najbliższa?

Każdy temat staje się bliski poprzez jego zgłębienie, ale gdybym miała wybrać jeden–przyroda jest mi bliska, jest niewyczerpanym źródłem inspiracji. Jako dziecko spędzałam każde wakacje na łonie natury, obserwowałam kwiaty, trawy, cieszyłam oczy i pomagałam w ogrodzie. Z tego powodu czuję się silnie związana z przyrodą i myślę, że da się to zauważyć w obrazach.

Wykonała Pani również ilustracje i rysunki do tomików wierszy swojej mamy Mirosławy Kiczuk ,czyli poezja jest również dla Pani inspiracją?

Nigdy nie sądziłam, że podejmę się ilustrowania wierszy. Rozumiem ilustracje do książek, w szczególności do bajek. Poezja to co innego. Uważam że wiersze, tak samo jak obrazy i zdjęcia są dziełami skończonymi i nie potrzebują „dodatków”, interpretacji ani wywodów naukowych. Mówią same za siebie–do każdej osoby inaczej, wprost do duszy. Takimi „dodatkami” można łatwo ująć dziełu właściwemu, zamiast dodać. Podjęłam się zadania, ponieważ są to wiersze mojej mamy – znam twórcę na tyle dobrze, że nie muszę zgadywać „co poeta chciał powiedzieć”. Np. przyrodę, którą mama tak często opisuje w swoich wierszach, podziwiałyśmy razem na wspólnych wakacjach.

Pani prace można często zobaczyć w Sokółce, czy jest Pani jakoś szczególnie związana z tym miastem?

Jestem związana z Białostocczyzną – rodzina ze strony ojca pochodzi z tych stron i większość wciąż tu mieszka. Wakacje od dziecka spędzałam w Kuźnicy Białostockiej, i teraz też staram się przyjeżdżać jeśli tylko czas na to pozwala. A z Kuźnicy do Sokółki droga już krótka, więc miasto znam dość dobrze.

Nad czym Pani teraz pracuje?

Od dwóch lat mój czas wolny pochłania głównie tworzenie obrazów w technice action painting, oraz ręcznie malowana biżuteria. Żongluje nimi w zależności od nastroju. W tym roku nawiązałam też współpracę z nowo powstałą restauracją w Warszawie i tworzę obrazy do wystroju wnętrza - te prace akurat maluję w stylu realistycznym. Poza tym zgłębiam ostatnio technikę akwarelową–kolejne doświadczenia przede mną!

                                                                                                                                                                                                                         rozmawiała Izabela Anna Czaplejewicz

 Wystawę mozna oglądać do końca sierpnia w holu Biblioteki Publicznej w Sokółce.

 Prace artystki mozna zobaczyć na : www.aleksandra-kiczuk.art.pl                                             

                                                                                                                                                                                                 

 

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.