Chociaż jesienna aura, bywa bardzo kapryśna, uzbrojeni w kurtki, płaszcze, a nawet czapki, 6 października, nad miejscowym zalewem stawili się Sokółczanie i mieszkańcy gmin ościennych, by po pierwsze, swoją obecnością pokazać Jackowi, że są z nim w tym, trudnym czasie nawrotu ciężkiej choroby, a po drugie - rodzinnie i aktywnie przywitać jesień w scenerii świeżo zmodernizowanego otoczenia zalewu sokólskiego. Wielu z festynowiczów stanęło cierpliwie w ogonku by zarejestrować się w fundacji DKMS jako potencjalni dawcy szpiku, do czego to Jacek bardzo zachęcał. Rejestracja łączyła się z udziałem w loterii, której pula nagród (ufundowanych przez lokalnych sponsorów) wynosiła 6000 zł. Spotkanie nad zalewem miało postać rodzinnego festynu, a za jego organizację odpowiadało miasto i jednostki mu podległe. Dzieciaki mogły się rozgrzać z nieocenioną Anną Kuklicz przy energetycznej Zumbie i wyżyć na darmowych dmuchańcach. Na spragnionych ekstremalnych emocji czekała - Ekstremalna Przeprawa, czyli bieg z przeszkodami (podziw dla uczestników), a na głodomorów, którzy nie załapali się na niedzielny obiad „u mamusi” – specjały pań z Koła Gospodyń Wiejskich ze Smolanki oraz obowiązkowa – klasyka festynowego gatunku: grochówka i bigosik. A kiedy już rozgrzewający posiłek połechtał trzewia, można było się pobujać przy ciepłych głosach pań z AZALiSZ - czyli Amatorskiego Zespołu Ambitnych Ludzi i Sprawa załatwiona… A jeśli ktoś poczuł, że sprawa jednak nie do końca załatwiona – to czekały na niego cudowne, bluesowe nutki chłopaków z F.B.I., czyli pozytywnego bujania ciąg dalszy. Wytrwali mogli jeszcze zobaczyć fajerwerki. Festynowi towarzyszyła wystawa zdjęć pt. „Pamiętajmy o ogrodach”. Sokółczanie po raz kolejny nie zawiedli i stawili się na hasło: Pomagamy!
AT
